Wieki temu, moi rodzice zniknęli zostawiając mnie w lesie. Nikt nie wiedział co się z nimi stało, nawet ja. Zostałam porzucona w lesie jako noworodek. Para miłych i dobrych staruszków znalazła mnie, przygarnęła, nakarmiła, wychowała... Byli mi bardzo bliscy, ale życie idzie dalej. Umarli kiedy miałam szesnaście lat. Byłam pogrążona w żałobie przez dwa lata. Po niej nastąpiło coś co mnie zmieniło.Odczuwałam głód, którego nie dało się zaspokoić ludzkim jedzeniem. Przechodząc koło ludzi słyszałam bicie ich serca. Moja twarz zmieniała się nie do poznania, a z dziąseł wystawały kły. Gdy księżyc świecił najmocniej, czyli w czasie pełni zmieniałam się w potwora. Wielkiego basiora o białej sierści i ostrymi jak brzytwa zębami. Kiedy buzował we mnie złość, zdarzały się straszne rzeczy. Takie, że na przykład szyby w oknach się roztrzaskiwały.Nie wiedziałam czym się stałam, przerażało mnie to, dopiero kiedy poznałam czarownicę, Bree Greyson. Sympatyczna już staruszka. Wyjaśniła mi czym jest nadprzyrodzony świat i pomogła panować nad swoimi mocami. Nad wilczą naturą, by nie stać się na powrót bestią. I nauczyła samokontroli, by nie rzucić się czasem na niewinnego człowieka. Opowiadała, że widziała już stworzenie podobne do mnie, jednak nie tak potężne jak ja. Z Bree zostałyśmy tak zwanymi przyjaciółkami. Opowiedziała trochę o sobie, ja o sobie... Była chodzącą encyklopedią nadprzyrodzonych istot, pokrewnych do mnie. Ja byłam według niej jedną z hybryd. Mieszańcem dwóch ras, ale u mnie był wyjątek. Ja byłam mieszańcem aż trzech ras. W tym leżała moja przewaga. Na świecie chodziły ponoć dwie hybrydy. Jedna z nich Tyler Lockwood. Arogancki, ale także pomocny. Druga z nich jest jednym z Pierwotnych. Niklaus Mikaelson. Sadystyczny, beztroski, impulsywny,manipulacyjny, obsesyjny, i niebezpieczny. Mogłabym wymieniać w nieskończoność. Po roku bycia z nią wiedziałam już wszystko. Dowiedziałam się również, że znalazła sposób na bycie nieśmiertelną. Po tym cudownie spędzonym roku, postanowiłam, że czas bym dowiedziała się czegoś o moich korzeniach. Błąkałam się po świecie. Szukałam, pytałam spotkane wampiry, czarownice i nawet wilkołaki. Dokopałam się do tego, że moja rodzina mieszkała w małym miasteczku pod nazwą Mystic Falls. Była spokrewniona z rodziną założycieli miasta. Dwóch jej członków nadal żyje. Jako wampiry. Po kilku latach życia w małej mieścinie, ktoś odkrył ich mroczną tajemnicę i moi rodzice przeprowadzili się do Salem. Kim byli i dlaczego porzucili mnie w lesie nadal nie wiem. W dalszym ciągu szukam jakiś wskazówek, ale na niewiele się to zdaje. Zwiedziłam połowę świata i teraz przyjechałam do miasta wampirów. Gdzieś gdzie większość populacji wie o nadprzyrodzonej społeczności.
Czas by Nowy Orlean przywitał mnie w swych skromnych progach.
Ciekawie się zaczyna :3 Z niecierpliwością będę czekała na pierwszy rozdział ^^ Pozdrawiam i życzę weny!
OdpowiedzUsuńP.S. Gdybyś powiększyła czcionkę, byłabym wdzięczna :]
Prolog zachecajacy, ide czytac dalej :3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie!
http://theoriginals-story.blogspot.com